Duch ubóstwa i jego partnerzy.

Nie możecie Bogu służyć i mamonie. Oto główny rywal Boga na ziemi. (Mateusza 6). Nie wymienił rozpusty czy gniewu. I po tym tekście Jezus opisał niewłaściwą postawę ludzi ubogich, którzy sie troszczą o życie doczesne – co będziemy jeść, pić, ubierać. Bogaty myśli raczej nie co, tylko gdzie. Gdzie będę jeść? W restauracji czy w domu? Gdzie będę sie ubieral? – U krawca czy w Berlinie? Ubogi służy mamonie, zabiegając o nią. Bogaty mamonie rozkazuje. Kup mi dom, auto, jacht. Ale bogactwo nie zależy od zasobności portfela, a od zaufania Ojcu. Ciut wcześniej Jezus mówi. Jeśli oko jest ciemne, to całe ciało będzie ciemne. To jest tak zwany hebrajski idiom, który oznacza skąpstwo. Biedni są skąpi. Bo nie mają co dać. Bogaty ma co dać. Ale nie zawsze daje, bo skąpi. Jeśli skąpi – jest ubogi. Biedny jeśli daje, jest bogaty. Drzwiami dla ducha ubóstwa jest skąpstwo. Ojciec nie poblogslawi skąpca. Ale jest druga strona ducha ubóstwa. Mateusza 20, 9 – 15. Podeszli tedy najęci o godzinie jedenastej i otrzymali po denarze. A gdy podeszli pierwsi, sądzili, że wezmą więcej. Lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy tyle szemrali przeciwko gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną tylko godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, cośmy znosili ciężar dnia i upał.
A on odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy. Czy nie ugodziłeś się ze mną na denara? Bierz, co twoje, i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu dać, jak i tobie. Czy nie wolno mi czynić z tym, co moje, jak chcę? Albo czy oko twoje jest zawistne dlatego, iż ja jestem dobry?
To się nazywa zazdrość. Zazdroscisz, bo nie masz, bo gdybyś miał nie zazdrościł. Jeśli zazdroscisz, jesteś zniewolony duchowo ubóstwem. Wolni, choć nie mają, nie zazdroszczą, bo wiedza, że w Nim maja wszystko. Zazdroszcząc, jesteśmy źli na Boga, bo jest dobry. I nasza dusza staje się małostkową duszyczką, w której się nie mieszczą błogosławieństwa, choć są do nas wysłane.
Zazdrość i skąpstwo. Dwie wredne pijawki. Apostol Paweł ładnie to ujął. Rzymian 9, 30 „Cóż tedy powiemy? To, że poganie, którzy nie dążyli do sprawiedliwości, sprawiedliwości dostąpili, sprawiedliwości, która jest z wiary; 31a Izrael, który dążył do sprawiedliwości z zakonu, do sprawiedliwości z zakonu nie doszedł. 32Dlaczego? Dlatego, że było to nie z wiary, lecz jakby z uczynków; potknęli się oni o kamień obrazy,”
Oto poganin. Nie dążył do sprawiedliwości przed Bogiem. I Żyd. W szabat mierzy kroki. Jeśli zabrakło mu chleba dla dziecka i do sklepu zabrakło mu 1 kroku, to nie kupi. Poganin leci do sklepu i nie mierzy kroków. Kupił chlebek, ale przy okazji jeszcze wódkę,wypił browar, sięgnął po Playboy’a i szczęśliwy idzie do domu. I ten z wódką i gazetą dostąpił usprawiedliwienia, a ten co mierzył kroki nie! Skandal! Kamień obrazy po grecku – kamień skandalu. Chodzi o Jezusa. Skandalem w przypadku Jezusa było to, że był dobry. Nadmiernie dobry. I doprowadzał do wściekłości religijnych ludzi, główną cechą których jest zazdrość. Bo ja się staram i nie mam! W Krolestwie Bożym jest nadprzyrodzone zaopatrzenie w sprawiedliwość. Nic nie robisz, a masz, bo dobry jest Bóg.

Ile ukrytej zawiści niszczy relacje braci. Ktoś kupił dom i już jesteśmy pełni podejrzeń i goryczy. Tylko najbardziej ucierpi na tym ten podejrzliwy, bo jego zawiść i skąpstwo na zawsze zamknie mu drogę do bycia bogatym w Ojcu.

Jezus na stadionie.

Jezus na stadionie. Uwielbienie Jezusa w mocy Ducha Świętego na stadionie Narodowym w Warszawie 6 lipca.

Billboardy i reklamy o tym wydarzeniu zjawili sie już w okresie zimowym. Byłem ciekaw co przywiezie charyzmatyczny ksiądz z Ugandy, na koncie którego są nie tylko liczne uzdrowienia, a i wskrzeszenia z martwych. Osobiście nie chciałem tam iść, bo wiedziałem jak to będzie wyglądało. Zabrał mnie tam brat Wojtek, który miał akurat bilet.

Przebieg spotkania był podobny do tych z lat 90 w których aktywnie brałem udział, sluzylem, a nawet przemawialem. Ale była pewna różnica. Dużo mniej mocy Ducha Świętego niż w latach 90. Spróbuje to wyjaśnić.

Ks. John ucząc z Biblii, mówił Biblijnie, nie po katolicku, dobrze sie słuchalo o wierze, słowie Bożym, mocy Ducha. Spytał 60-cio tysięczny tłum: „Kto ma ze sobą Biblię? (Pare osób podniosło rękę) Jeśli nie masz Biblii to nie jesteś prawdziwym katolikiem!” Okazało sie, że to ja byłem prawdziwym katolikiem w tym momencie, bo miałem Biblię. Papierową i elektroniczną. Wcześniej słyszałem, że Bashabora nie ma daru nauczania, i tak było. Mówił o wszystkim po trochu. Trudno było śledzić wątek i robić wnioski. Ale kiedy sie modlił, odczuwalem ruch Ducha Świętego. Słychać było krzyki po całym stadionie uwalnianych ludzi. W oddzielnych pokojach odbywały się ekzorcyzmy i wrzaski zniewolonych czasem było słychać na stadionie.

Chór razem z księdzem, który prowadził to spotkanie śpiewali w językach. Nota bene – ten ksiadz byl pelen Ducha. Ale stadion nie modlił sie w językach. Przynajmniej w tej części, gdzie byliśmy. I tuzauważyłem pierwsza różnice. W latach 90 było tak, że całe zgromadzenie modliło sie w językach i obecność Boza napelniała całe zgromadzenie i potem były masowe uzdrowienia. Wtedy ludzie wstawali z wózków, głusi przychodzili, by świadczyć o uzdrowieniu, a właściciele grubych okularów zaczynali widzieć bez nich. A teraz nic z tych rzeczy. Dosłownie nic! Oczekiwałem, że na koniec spotkania coś sie wydarzy, ale znów nic. Może nie wolno było zapraszać ludzi do świadectw, ale gdyby były uzdrowienia, tłum to tu to tam reagował by radością i okrzykami na jakieś uzdrowienia, bo tak zawsze się dzieje.

Mam swoją teorie na to. W połowie spotkania po 17 zaczęły sie tradycyjne katolickie elementy – msza i adoracja. Ks. John adorowal hostię i wywższał Jezusa w niej i prosił o uzdrowienia w tym momencie Boga. Wypowiedział około 5 proroctw, a reszta czasu było chodzenie z monstrancją i koncentracja na monstrancji, zamiast koncentracji na uwielbieniu niewiadzialnego Jezusa. Bo moc objawia się w niewiadzialnej istocie Boga. Rzymian 1:20-21. W latach 90 były tez elementy katolickie, ale było uwielbienia skierowane do Jezusa na tronie w niebie i Jezus potwierdzał to przez znaki i cuda. Bashabora modlił sie o cuda w ugandyjskich wsiach i musiał ufać samemu Jezusowi, bez oddawania hołdu tradycji, i sama wiara działała. Ale kiedy na stadionie została uwielbiona tradycja, moc odeszła.
Masa tych ludzi była związana w swoich duszach. Ks. John nie poprowadził ich w wolności uwielbienia i modlitwy w językach. Bo wiara mówi! A wokół mnie słyszałem milczenie i moja głośna modlitwa była jakby nie na miejscu. Możliwe, ze ktoś narzucił kontrolę Bashaborze, a może jego hołd tradycji zatrzymał triumfalnie wejście Jezusa do Warszawy w tym dniu. Z drugiej strony widziałem zaciekawienie ludzi tym, co widzieli i dla wielu to było już coś wielkiego. Ale zabrakło najważniejszego! Głoszenie zbawienia w Jezusie i zaproszenia do przyjęcia zbawienia. Brzmiały tylko dziwne myśli, ze już macie zbawienie przez chrzest, i pamiętacie dzień swojego chrztu, a po chwili sie upamiętał i dodał, że to rodzice pamiętają. Odnowa w latach 90 glosiła, źe mimo chrztu, masz wyznac Jezusa Panem całego życia! A tu było, że masz zbawienie, bo rodzice zanieśli Cię do księdza. I wydało się mi, że w tym momencie Duch został zasmucony. Tyle ludzi mogło w tym dniu świadomie wyznac w Jezusie Pana i zbawiciela i ich życie by zostało przemienione, a Pan by potwierdzał to słowo przez cuda. A cudów nie było, bo Jezus nie był głoszony. Była głoszona tradycja, choć Ewangeliczne treści też.

Wyprzedzając ataki protestanckich radykałów odrazu powiem. Bóg chce dotrzeć do katolików i teź używa katolików w tym celu, na tyle na ile oni już sie otworzyli. Bo na podobnych spotkaniach ja się nawrociłem, choć długo jeszcze wierzyłem w bzdury, a Bóg mnie powoli uczył. Łyżką po łyźce. Otóż Bóg tam był i działał na tyle, na ile mu pozwolono. Jezus jest pokorny i oddala się, kiedy go nie chcą. I przybliża się, kiedy szczerze jest szukany.