Uff ten Ulf. Do Ulfa Ekmana mam dość emocjonalny stosunek. Kiedy byłem wyrzucany ze studiów teologii katolickiej, na 3 miesiące przed ukończeniem studiów, jego książka była dowodem na moją niekatolicką postawę. To pozycja „Wiara, która zwycięża świat”. Jeden z księży-profesorów wymachiwał nią przed kolegium kipiąc oburzeniem, że katolik nie powinien czytać takich rzeczy. Pewien moj znajomy zażartował, że trzeba poprosić Ulfa, by zmusił rektora dać mi dyplom. Domyślam się, że Ulf został przyjęty do katolików z pełnym dobrodziejstwem inwentarza. I w ten sposób jego książki przestały już być potworną herezją. Czyli jeśli już jest nasz, to jego książki nie są złe. Jeśli ktoś nie jest nasz, to wszystko co robi jest złe apriori. Jednak to są stare dzieje, a ja żyję już innymi rzeczami.
Teraz do meritum. Chyba zrozumiałem, co zmusiło Ulfa do takiego kroku. Miedzy innymi. Czytałem wywiad z Ekmanem w fronda.pl i dotknęła mnie ostatnia myśl, którą powiedział – reformacja wprowadziła w swoje kościoły „rozwodnioną eklezjologię”. Według Ekmana właśnie kościół katolicki zachował właściwą eklezjologię. Muszę przyznać, że coś w tym jest. Tylko nie jestem przekonany, że w ten sposób trzeba promować tę właśnie naukę.
Eklezjologia (gr. ekklesia – Kościół, logos – słowo, nauka) – nauka o Kościele, nazywana także teologią Kościoła. Twórcą tego terminu jest Angelus Silesius. W ujęciu naukowym oznacza naukę o genezie, istocie, cechach, strukturach, zadaniach i celach Kościoła.
Mówiąc po ludzku, jest to nauczanie o ważności kościoła. Katolicyzm jest w tym mocny. Widać to w praktyce tego kościoła. Oni na tyle rozumieją ważność kościoła, że potrafią łączyć w sobie cały wachlarz najróżniejszych poglądów wewnątrz jednej denominacji. U protestantów jest inaczej. Wystarczy, że pare osób uwierzy bardziej w drugą połowę wersetu, niż wierzy jego zbór (czyli w pierwszą połowę) – od razu ogłaszają powstanie nowego, lepszego Kościoła, o nazwie „Mam najlepszą doktrynę”. Za każdym razem, kiedy to się dzieje, wpływ kościoła na społeczeństwo słabnie, bo mniejszy może mniej.
Dzięki eklezjologii katolickiej, u nich udaje sie dyscyplinować księży, nakładać kary, zmuszać do zmian zachowania itd. W zborach często bywa tak, kiedy pastor bywa wychowywany, przez swego biskupa, kończy się to… wiecie czym? Bingo! Założeniem nowego kościoła przez pastora, ktory ucieka przed karą.
W historii kościoła Livets Ort, założonego przez Ekmana, była cała masa takich sytuacji. Nawet niedawno ich ukraiński kościół przeżył taki moment dyscyplinowania pastora. Duży zbór w Doniecku, około 5000 członków. Przyjechała delegacja z Szwecji, by ocenić sytuację i zdyscyplinować pastora, ktory poszedł w niewłaściwym kierunku. Postanowili, że pastor powinien pójść na roczny płatny urlop, a potem wrócić do służby. Ja bym sie ucieszył z takiej propozycji. Nawet bym powiedział, że czekam, by mi ktoś opłacił bujanie się przez rok – tylko ja i moja rodzina, zero telefonów, odpowiedzialności i relacja z Bogiem tylko dla siebie. Nie dlatego, że muszę być przygotowany. Zgadnij czym się skończyła ta historia?
Jesteś bystry! Założeniem nowego kościoła. Cały zbór z niektórymi zborami-córkami ogłosili, że już nie są z Uppsalą. Takie zachowanie jest szkodliwe. Wsród tych, co odeszli, powstanie cała masa ludzi, którzy przestaną szanować jakiekolwiek autorytety. Za jakiś czas przestaną szanować swoich nauczycieli i pastorów i może się to skończyć odejściem od wiary. Znam takie przypadki. Z drugiej strony, liderzy kościoła macierzystego tez przezywają ból i cierpienie. Bo inwestowali siebie w rozwój swego dziecka. A niewdzięczność rani najbardziej. I każde zranienie rodzi choroby i nie wszyscy umieją z tego powstać.
Daleko nie muszę iść bo i na naszym własnym podwórku dzieje się to samo. Przez 15 lat istnienia naszego zboru w ten sposób ogłosiło powstanie „nowych lepszych” kościołów conajmniej 4 grupy „naszych ludzi”. Po latach widzę, że pozostały na poziomie grup domowych, tak jak i byli. A kościół macierzysty poważnie ucierpiał. Zawsze byłem gotów wysyłać misjonarzy i błogosławić na trud Boży. I mamy tez takich. Ale istnieją też tacy, którzy nie przywitają się z Tobą na ulicy.
Katolicy mimo rażących różnic zdań potrafią trwać w jednym kościele. Środowisko radia M jest w jednym kościele z charyzmatykami. To jest fenomen i sukces katolickiej eklezjologii, która w istocie swojej nie jest zła i reformacja powinna była ją zostawić. Nie wylewać dziecka z kąpielą.
Fakt, że protestanci odrzucili eklezjologię świadczy o tym, jak potworne nadużycia miały miejsce w katolicyzmie. I to, że kościół Katolicki zmienił swoje podejście w wielu aspektach i upodobnił się w nauczaniu do protestantów, świadczy o boskim wpływie reformacji na społeczeństwo, że nawet katolicy przyjęli większość tez protestanckich z tamtego okresu.
Nieprzyjemnym jest tylko to, że papież teraz mówi, że niczym się nie różnimy od was, protestantów. Już nie macie przeciwko czemu protestować , trzeba wracać. Tylko mam pytanie. Czy nie prawidłowej by było, że to katolicy powinni się dołączyć niż my wrócić? Protestanci stulecia temu odeszli od prawdziwego potwora, ktory się bal Biblii i mordował szukających Boga. Wierzę, że dzisiejszy Kościół Katolicki to nie ten sam co 500 lat temu. Nie da się wrócić do czegoś czego nie ma już. Oni już są inni. Trzeba by było spotkać się pośrodku. My byśmy wzięli od nich to co tam naprawdę działa. A oni by sie pozbyli resztek niebiblijnych wierzeń i zabobonów, ktore nam poważnie przeszkadzają w pełni ogłosić jedność nauki i wiary z Watykanem. A w następnym konklawe wzięli by udział pastorzy najbardziej wpływowych kościołów i ruchów protestanckich – Billy Graham, Bonnke, Adeboye, a z Polski Hydzik i Bajeński.
A co z Ulfem? Ma prawo. Tam w jego Szwecji katolicy wyglądają jak aniołowie w porównaniu z protestanckimi biskupami-lesbijkami i liberalną teologią. A na naszym gruncie jest to nie na czasie i nie do przyjęcia. Bowiem wiemy jak często „niedzielni katolicy” (a takich jest większość) w Polsce stają się wciąż wrogami ewangelii i odwodzą nowonawroconych od Słowa i Jezusa.
Bardzo trafne i uczciwe spostrzeżenia (wg mnie) odnośnie katolicyzmu i protestantyzmu…
PolubieniePolubienie
Eklezjologia katolicka jest właściwa? Bracie Pastorze, wybacz, ale to są jakieś jaja. Eklezjologia Katolicka opiera się WYŁĄCZNIE o prymat Papierza. Cała reszta to nic innego jak wypaczenie nauki Chrystusa – na czele z nikolaicką strukturą hierarchiczną, celibatem który prowadzi księży do upadków moralnych oraz całą masą innych wynaturzeń. Prymat Papierza który przez wieku był umacniany ogniem, mieczem i przelewem krwi jest jedyną rzeczą która jednoczy katolików. Gdyby nie to, już dawno tak jak protestanci, podzielili by się na 5000 kościołów. Przeciętnego katolika – a takich mamy większość – nie interesuje nauka kościoła, tylko „Abba, ojcze” który pomacha ręką, uśmiechnie się i da fałszywe poczucie religijnej przynależności. To że kościół katolicki jeszcze żyje zawdzięcza wyłącznie „wodom podskórnym”, czyli ludziom w których tli się pragnienie Boga i działają w swoich parafiach, wspólnotach, organizacjach, pomimo spróchniałej struktury kościoła matki. Dla nich nie liczy się pedofilia w kościele tylko nocne czuwania. Nie interesują ich mercedesy lokalnych proboszczów, tylko zbiórka odzieży dla potrzebujących. To oni są wartością KK a nie plugawa eklezjologia która z biblijną nauką ma nikłą wspólnotę. Oni też wierzą że bez Papierza nie ma Kościoła, dlatego jeszcze tam są. Gdyby nie ta „warownia”, działali by w tysiącach małych, mniej znaczących wspólnot, w jakich na co dzień my wykonujemy służbę Pańską. My protestanci musimy w końcu zrozumieć że wszyscy jesteśmy jednym kościołem, mimo że mamy (jako kościoły) różne osobowości i powołania. Gdy to zrozumiemy, zobaczymy siłę Ducha, jaka drzemie w ciele Pomazańca. Spichlerz jest cenną społecznością, która ma inną osobowość i powołanie niż SCh Północ, Dom Boży czy Sienna. I w tym jest jej wartość, że może wspierać ich w tym czym akurat oni są słabi.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów 🙂
PS. Lubię czasem tu wpaść i poczytać ciekawe rzeczy o Ukrainie, o służbie, przede wszystkim jednak o normalnym życiu Pastora. Tylko czemu tego ostatniego jest najmniej? 😉
PolubieniePolubienie
Nie chodzi o doktryny i dogmaty. Eklezjologia tym się nie zajmuje, może w małym stopniu. Oni mają owoce w jedności kościoła. Było by nie żle gdyby sienna, północ, spichlerz etc były jednym kościołem. I wspierały sie wzajemnie, mając odrębną duchowość. I jako teolog katolicki, z wykształcenia, powiem, ze papież nie jest głównym gwarantem jedności katolików. Jest ważnym elementem, ale nie jedynym. U nich tez są grupy krytykujące papieży. Ale pozostają katolikami.
PolubieniePolubienie
Zajmowałem się eklezjologią jako moim tematem pracy magisterskiej. Pomogło mi to wejść do wspólnoty ewangelicznej. Niewątpliwie znakiem przynależności do rzymskiego-katolicyzmu jest poddanie się autorytetowi papieskiemu. Jednak najważniejszym dla katolika(w kwestii jedności) jest msza. Nie uważam, aby dla jedności autentycznych wspólnot ewangelicznych potrzebna była wspólna organizacja. Potrzebna jest wspólnota stołu. Prawdziwe zrozumienie łamania chleba prowadzi do tworzenia wspónoty (Nie katolickie, nie protestanckie lecz biblijne) Ewangeliczne wspólnoty mogą doświadczyć jedności, gdy zasiądą przy wspólnym stole (łamanie chleba +agapa). Czy zrobicie to razem?
PolubieniePolubienie
Pingback: Ulf Ekman i temat odpowiedzialności przywódcy | Instytut Rozwoju DIDASKALOS
Troszke się Pan rozpędził..Przykro czytac
PolubieniePolubienie