Im dłużej wierzę i chodzę z Jezusem, tym mniej mnie fascynują dary duchowe. Zachwyca mnie Jezus! Dawca jest atrakcyjniejszy, niż dary. Mógłbym, tak jakby, żyć bez charyzmatów. Ale o darach ducha jest napisane w Biblii i powinno się to tez brać pod uwagę.
Chciałbym odpowiedzieć na artykuł pastora Bartosika na temat daru języków. Rozumiem, że napisał ten artykuł by bronić wiary i umysłów wiernych Kościoła Reformowanego, którego jest pastorem. Niektóre argumenty są dosyć niedokładne, cytaty biblijne przytaczane przez autora urywają się w połowie tekstu biblijnego. Z drugiej strony myślę, że gdyby ten kościół otworzył się na dary łaski, (tak się tłumaczy słowo charyzmaty) to mogło by to wzbogacić teologię protestancką i przyczynić się do wzrostu i rozwoju Kościoła Reformowanego w Polsce. Ja osobiście bardzo bym się cieszył, słuchając nauczania,o darach duchowych w wydaniu spadkobierców Reformacji.
Nie mogę się zgodzić z pastorem Bartosikiem, że wszyscy mówiący językami muszą wyjść z mroku i że takim trzeba głosić ewangelię. Czasami właśnie niemówiącym językami trzeba głosić ewangelię. Choć również jak i tym mówiącym językami. Kiedyś pewien pastor z tegoż Kosciola Reformowanego powiedział mi, że w jego denominacji są tacy pastorzy, którzy już śmieją się z Łaski i odeszli od czystości doktrynalnej zbawienia z łaski. I wiem, że tak samo wśród charyzmatycznych wierzących są tacy, kto odeszli, albo nigdy nie weszli w zbawienie z łaski. A dary niektórych charyzmatyków są mocno podejrzane i wyglądają na przejawy cielesności.
„Takim środowiskom jednak zamiast wyjaśnień dotyczących języków powinniśmy głosić Ewangelię. Nie powinniśmy ich zachęcać do zmiany przekonań na temat języków, lecz do nawrócenia i wyjścia z mroku innej ewangelii” – pisze autor. Powiało grozą.
Wiem, że „inna ewangelia” według św Pawła jest nauczanie o zbawieniu z uczynków. Dzisiaj kościoły pogrążyły się w legalizmie i uczynkowości, wiem o tym, bo sam w tym byłem. I usłyszeć tę prawdziwą Ewangelię nieraz muszą charyzmatycy, jak i ci z sakramentalnych kościołów. Ale wśród jednych i drugich są tacy, którzy wierzą w zbawienie z łaski.
Zgadzam się z tym, że są przypadki emocjonalnych uniesień, które nie są tym prawdziwym darem języków. I to tez jest oddzielny temat. Duszewna emocjonalność jest często mylona z duchowością.
Autor krytykuje podejście empiryczne (doświadczalne), że to metod niewłaściwa, ponoć taką stosują często charyzmatyczni wierzący. Pisze, że własne doświadczenie, jak w przypadku Adama i Ewy, jest stawiane ponad słowo Boże. Po części jest to dobra myśl, ale nie da się jej zastosować do wszystkiego. Nawet Biblia mówi „skosztujcie i zobaczcie, że dobry jest Pan”, czyli zachęca do empirycznego podejścia do wiary w Boga. A w innym przypadku, wiemy, że błogosławiony jest ten, który nie widział, a uwierzył. Co robić w takim razie? Nie tylko w tym, a zawsze musimy stosować metodę badań opartą na kontekście. Ewie kosztowanie proponował diabeł. Kiedy zaś Bog proponuje, by skosztować, to powinnismy to robić. I tutaj zarzucił bym autorowi błąd „wyrywania z kontekstu”. Metoda badawcza już zaczyna mieć szwank, zanim się rozpoczęła.
Definicja.
Dlaczego zniknął dar języków? Dlaczego wtedy wierzący mieli ten dar, a dziś nie? Mało jest wiary, zatem teraz? Po co w Biblii jest aż tyle o darze języków? Chyba więcej nawet niż o Wieczerzy Pańskiej, w którą wszyscy wierzą. (Nie chodzi mi o powtarzanie tematu wieczerzy przez synoptyków).
Pierwszy raz zjawia się ten dar w Dziejach 2,6-11. Ma wiele znaczeń. Między innymi to, że Ewangelia jest dla wszystkich narodów, łaska jest nie tylko dla Żydów, ale i dla Pogan. Oto apostołowie mówią i słuchacze mają dwojaki odbiór. Jedni słyszą ich we własnym języku, a inni, stojący, tuż obok, nie! Drwią i mówią, że apostołowie są pijani. Czyli słyszą bełkot! Jedni słyszeli ogłaszanie Chwaly Bogu, a inni nie. To jest mocny argument za tym, że to było ciut inne zjawisko, niż zwyczajne mówienie w obcych językach. Bo gdyby tak było, to wszyscy by słyszeli to samo. I druga grupa, drwiących, powiedziała by coś w rodzaju „wykształceni są ci apostołowie” albo „to Jezus miał międzynarodową grupę?”
Dla mnie jest to świadectwo tego, że jedni byli tez pod wpływem Ducha świetego, inni zaś nie. Pod wpływem byli ci, kto rozumiał. Pierwsi „słyszeli własne języki” i dlatego chwile potem, po kazaniu Piotra nawrócili się. Choć może nawrócili się też tamci z obozu drwiących.
Czy był to ewangelizacyjny dar w tym momencie? Raczej nie. Słuchacze byli pielgrzymami żydowskiego pochodzenia i raczej rozumieli język Izraela. Choć według historyków nie wszyscy w diasporze mówili po hebrajsku. Ale nawet gdyby to był dar dla ewangelizacji, to mówili by po kolei, tak by każdy wyraźnie usłyszał.
Wytłumaczenia trzeba szukać w święcie Szawuot. Upamiętnia ono wydarzenie z góry Synaj. I znaczenie dnia Zielonych Świąt jest takie same jak dnia, w którym były dane tablice Zakonu. Kiedyś Mojżesz w ogniu i przy donośnych dźwiękach i trąbach otrzymał tablice i zostało zawarte Stare Przymierze. A tutaj w tym samym dniu, Bóg pieczętuje przymierze łaski. Za Mojżesza odbyło się to w samotności. W Dziejach jest to publiczne i mocno nadprzyrodzone, tak samo, jak było nadprzyrodzone z Mojzeszem. W Wj 20,18 tekst hebrajski mówi o słyszalnych głosach na gorze. Hebrajskie słowo „koli”. W dzień Zielonych Świat znów mamy głosy. To słowo „koli” głos jest użyte w psalmach, jak na przykład – Psalm 5,4 „Panie rano usłysz głos mój”. A tutaj przecież sam Bóg – Duch Święty objawia się i manifestuje się przez uczniów. W Kościele Prawosławnym jest nauczanie o „przebóstwieniu”. Mówi ono o tym, jak Duch Boży przemienia człowieka na obraz Boży. Uczniowie poddali się tej transformacji. Sam Bóg dokonał w nich operacji. I głównym przejawem były języki. To był widzialny przejaw. I co jest ważne, apostołowie widzą podobny przejaw ducha w Dziejach 10 i 19 rozdziałach. Czyli nie był to jednorazowy dar.
„Zaskoczyło to tych wszystkich wierzących, którzy należeli do obrzezanych i przybyli z Piotrem, że i na pogan został wylany dar Ducha Świętego. Słyszeli ich bowiem, jak mówili językami i wywyższali Boga. Wtedy odezwał się Piotr…” Dzieje Apostolskie 10:45-46. Ten fragment wskazuje na to, że ten dar jest modlitewnym darem – wywyższali Boga. Nie ewangelizowali apostołów. Czy siebie. Modlili się, chwaląc Boga.
Definicja daru języków zatem jest to, że był to nadprzyrodzony dar modlitwy, a nie ewangelizacji. Nie musi ten język modlitewny zawierać wszystkie gramatyczne funkcje językowe. Kiedy chwalimy Boga w swoim języku to zazwyczaj jest kilka-kilkanaście słów chwały i wdzięczności. Mało kto modli się, wyrażnie artykułując słowa, w stylu profesora Miodka albo recytuje poetyckie tłumaczenia psalmów. Dlatego empiryczne badanie tego darów, może wprowadzić w zamieszanie.
Sąd czy Zbawienie?
Autor pisze, że te języki były znakiem sądu dla niewiernego Izraela. Ale czytamy w Dziejach 2, że w tym dniu 3000 osób się nawróciło, a za czasów Mojżesza po nadaniu prawa 3000 osób musiało zginąć. Zobacz Wyjścia 32, 28-29. Nowe przymierze przyniosło życie, stare przynosiło śmierć dla niewiernych. To była manifestacja Zbawienia w tym dniu. To było potwierdzenie tego, że sąd wylał się na Golgocie, żeby teraz świętować Usprawiedliwienie z wiary.
Przy zawarciu Starego Przymierza był dany znak namacalny w postaci tablic Zakonu, Wyjścia 31, 18. I znak duchowy w postaci szabatu, Wyjścia 31, 13-14. To były znaki Starego Przymierza, które towarzyszyły Izraelowi. Według tej analogii mamy też znaki Nowego przymierza. Które objawiły się na Ostatniej Wieczerzy i w Dzień Zielonych świąt. Daru modlitwy w językach nie umiem sprowadzić tylko do jednorazowej manifestacji. Jak już o tym pisałem wcześniej. Tablice wskazywały na Prawo, kto wypełnia, ten żyć będzie. Wieczerza wskazuje na Jezusa, „czyńcie na Moją pamiątkę”. Kto Jezusa poznaje, ten żyć będzie.
Widzimy analogię między Starym i Nowym. W Starym Przymierzu były najważniejsze dwa znaki – symbole. Tablice Prawa i Szabat. Znakiem Nowego Przymierza jest Wieczerza Pańska. Modlitewne Języki są szabatem. Wieczerza jest jak Tablice Zakonu. Mojzesz mówi – kto je spełni będzie żył. Jezus mówi – kto będzie to spożywał będzie miał życie. Szabat wprowadza w odpoczynek po tygodniu pracy. Modlitwa wprowadza w duchowy odpoczynek. Luz i radość. Trwogi zrzucone na Jezusa. To dlatego drwiący w Dziejach 2 zwrócili na to uwagę. „Są pijani!” – orzekli. Musiał być to dominujący zarzut, bo apostoł Piotr od tego zaczął swoje kazanie. Byli w uniesieniu, wszyscy to widzieli i dlatego Piotr od tego zaczął. Za dużo tutaj jest znaczących szczegółów, by zatrzymać się tylko na wersecie z wyliczaniem dialektów i języków okolicznych ludów.
W tak znaczącym wydarzeniu, którym jest zawarcie Nowego przymierza, nadanie językom rangi tylko jednorazowego przejawu, było by niesprawiedliwym. Wierzę, że Bóg dał to dla wszystkich wierzących. Choć nie wszyscy ten dar mieli. Św. Paweł mówi – chciałbym by wszyscy mówili językami, 1Kor12,5. On nie mówił, że nie mają zbawienia, bez języków. Ale było to dla niego ważne. A to już inna sprawa dlaczego, było to ważne. Pokazuję tylko, że temat języków nie został zamknięty w Dziejach 2. A jest rozwijany przez apostoła, który nie był obecny w Wieczerniku w dzień Pięćdziesiątnicy.
Czy dar języków był znakiem sądu, jak pisze autor? To ciekawa myśl. Pasuje do wydarzeń, ale nie ma temu potwierdzenia w Nowym Testamencie. Listy apostolskie wymieniają dar języków w innym kontekście – jako dar dla umacniania się duchowego i jako dar modlitwy. Żydzi mają rodzaj śpiewu zwany nigun, w którym śpiewają wymyślone sylaby bez znaczenia. Pomaga im to bawić się śpiewaniem, kiedy już nie ma słów, a chce dalej śpiewać. W 1 Koryntian 12 i 14 rozdziałach jest wymieniany nie tylko dar języków, a nawet dar interpretacji języków. W liście do Rzymian 8, 26 jest wymieniany jako westchnienia. Dużo wersetów jest na temat języków w Nowym Testamencie, na tyle dużo, że trudno jest ten temat sprowadzić do jednorazowego wydarzenia i wyrzucić. Ale nawet to nie jest najważniejsze, ale to, czym był dzień Zielonych Świąt w historii Zbawienia.
P. S. O darze języków mówię więcej w tym nagraniu. https://youtu.be/-a7OflxH7sI